Budujemy imperium
Chciałbym, żeby w polityce za kłamstwo karać, a nie nagradzać, a w polskiej polityce się
nagradza. To jest moja odpowiedź na pytanie, po co startuję w wyścigu o prezydenturę.
Idę po to, żeby nie było więcej kłamstwa w polityce, żeby nie było awansu za kłamstwo.
W taki sposób awansował Morawiecki, w taki sposób awansował Tusk, w taki sposób
awansuje Nawrocki, który twierdzi, że żadna partia polityczna mu nie pomagała w karierze.
Podobnie robi też Trzaskowski, który dzisiaj próbuje udawać, że nie jest partyjny, i twierdzi,
że wszystko, co do tej pory robił, nie miało nic wspólnego z rzeczywistością, a tak w ogóle,
to on jest po drugiej stronie.
Trzeba mówić, jaka jest prawda. W ten sposób sprawuje władzę prezydent Argentyny. Wiele
słów prawdy może powiedzieć Donald Trump. Nadszedł czas, żebyśmy mieli prezydenta,
który po prostu powie, że dane rozwiązania czy instytucje nie działają i że coś jest
kłamstwem.
Nie ma dziś żadnej rzeczy, o której mówią, że istnieje. Nie ma bezpieczeństwa
Rzeczypospolitej, nie ma bezpieczeństwa społecznego, system emerytalny jest na skaju
bankructwa, demografia leży. Ukraińcy, których jest coraz więcej, zaczynają nas
terroryzować – o czym świadczą skandaliczne słowa liderki Euromajdanu, która przebywa w
Polsce. Od początku tej wojny mówię, że to jest zagrożenie. Moje słowa na początku nie
podobały się opinii publicznej, dziś prawie wszyscy je rozumieją. Trzeba mówić, co się dzieje.
Gospodarka Polski się załamała, ceny energii są bardzo wysokie, a działania podejmowane
przez naszych polityków dokonują dalszej destrukcji i budują zagrożenie bezpieczeństwa
państwa. Minister obrony narodowej otwiera przedszkola z kontenerów zamiast szykować
zdolność obronną Rzeczypospolitej. Ci ludzie są oderwani od rzeczywistości, więc
przynajmniej głowa państwa musi stąpać twardo po ziemi.
Prerogatywy prezydenta RP pozwalają mu na ewentualne przeszkadzanie rządowi, ale nie
dają zbyt wiele realnej władzy. Ten system działa w taki sposób, że się go robi za pomocą
partii, inaczej można siedzieć i „pilnować żyrandola”. Czy zatem możliwe jest robienie
polityki bez partii politycznych? Otóż wykorzystam wszystkie partie polityczne dokładnie do
tego, do czego one są stworzone. Wykorzystam je do przeprowadzenia „trzech siódemek”,
które zaproponowałem. Wykorzystam wszystkich liderów politycznych do tego, żeby zostali
podporządkowani celom Rzeczypospolitej.
Prezydent będzie proponował każde rozwiązanie za pomocą inicjatywy ustawodawczej,
zaleje parlament rozwiązaniami po uzyskaniu dla nich akceptacji społecznej. Czyli do każdego
rozwiązania zarządzam zrobienie referendum i będę komunikował Polakom, co zabierają
politycy obywatelom. Orędzie prezydenckie stanie się narzędziem „poniewierania” polityków
i liderów partii politycznych. Inicjatywa prezydencka oraz praca nad nowelizacją konstytucji,
rozpocznie się natychmiast i potrwa, jestem przekonany, nie dłużej niż trzy miesiące.